Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
351
BLOG

Odszkodowanie za samobójstwo Blidy kolejnym krokiem ku Nowoczesn

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 10

- Wszystko wskazuje na to, że mąż Barbary Blidy ma podstawy, żeby wystąpić o odszkodowanie - powiedział dzisiaj w „Kawie na ławie” w TVN Ryszard Kalisz. Ten sam mąż zażąda z pewnością od ABW odszkodowania liczonego w setkach tysięcy lub milionach złotych. Tak oto ludzkość pod przewodem lewicy zrobiła kolejny krok w ramach swojego rozwoju ku "Postępowi".

 

Podobne zdanie co poseł Kalisz ma także adwokat Blidów. według niego rzekomy fakt niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW jest oczywisty - nie zabezpieczyli posiadanej przez byłą posłankę i jej męża broni, nie przeszukali ani Blidy, ani łazienki, do której wyszła, a także - jak wynika z zeznań męża zmarłej - spuścili ją z oczu. Zdaniem mecenasa fakt, że funkcjonariusze nie spytali o broń jest skandalem. To wszystko doprowadziło ich zdaniem do samobójstwa kobiety i w efekcie może być podstawą do wypłacenia przez Państwo ogromnych pieniędzy.

 

Jak dla mnie sprawa jest paranoidalna. Oto bowiem IV RP, ABW lub ktokolwiek inny, dla przykładu oficer Agencji, ma ponosić odpowiedzialność za to, że Barbara Blida zastrzeliła się. Tak przynajmniej lewica i prawnicy próbują tę sprawę przedstawić.

 

Z tego, co zostało ustalone, nikt nie namawiał pani Blidy do dziurawienia własnej klatki piersiowej. Zrobiła tak, bo widocznie tego chciała. Uznała, że jest zmęczona codzienną egzystencję, może bała się przeżywać upokorzenie związane z prawdopodobnym postawieniem zarzutów, może doradził jej to jakiś „wewnętrzny głos”, może w zdenerwowaniu odebrało jej zmysły i w chwili niepoczytalności pociągnęła za spust.

 

I tyle. Zbytnie wchodzenie w meandry duszy pani Blidy niewiele mnie interesuje. Nie zginęła w tragicznym wypadku, nie umarła z powodu nieuleczalnej choroby, nikt jej nie zabił. Odebrała sobie życie, bo tak jej było widocznie wygodniej. Dlatego nie warto przesadzać ze współczuciem.

 

Mówiąc przewrotnie językiem np. zwolenników eutanazji „miała prawo dysponować własnym losem i każdy, kto szanuje osobistą wolność powinien z szacunkiem uznać jej prawo do wyboru w kwestii tak intymnej jak zakończenie własnego życia. Państwo zaś, lub ktokolwiek inny, nie powinny w tej kwestii zabierać głosu".

 

Blida nie była maleńkim dzieckiem, które trzeba pilnować 24 godziny na dobę. Była dorosłą kobietą. Nie zgadzam się, by ktokolwiek został obarczony odpowiedzialnością za jej wybór i koniecznością płacenia odszkodowania. Z budżetu Państwa dodajy.

 

Jeśli Kowalski kładzie głowę pod jadący pociąg, to widocznie Kowalski chce by mu pociąg tę głowę uciął. Podobnie zrobiła Blida. Chciała umrzeć, więc umarła. Wierzę, że pani Blida orientowała się, co może się stać, gdy będzie majstrować pistoletem, przykładać go do klatki piersiowej, a wreszcie uwolni spust.

 

Rozumiem rozgoryczenie męża i rodziny, którzy ponieśli wielką stratę i przeżywają osobistą tragedię, lecz prawdziwe pretensje z powodu życiowego dramatu mogą mieć wyłącznie do Ukochanej Nieobecnej.

 

Dyskusja wokół tej śmierci, pokazuje oprócz politycznego cynizmu lewicy, coś więcej. Pokazuje w jaki sposób lewica - nie mam jednak na myśli konkretnej partii w postaci SLD - podchodzi do kwestii wolności i wolnej woli człowieka.

 

Skoro uznaje, że w przypadku samobójstwa winny może być ktokolwiek inny oprócz „zainteresowanego”, to znaczy, że traktuje społeczeństwo jak zbiór nierozgarniętych istot, którymi trzeba się opiekować dla ich dobra. Prawica, dla odmiany mówi - rób jak uważasz, ale za swoje błędy bądź gotów ponieść konsekwencje.

 

Domaganie się odszkodowania przez Henryka Blidę, to najbardziej jaskrawy przykład bezmyślności, która ogarnęło społeczeństwo wychowane na lewicowych i „humanistycznych” bajkach. Niestety podobnych andronów jest znacznie więcej.

 

Nasza rzeczywistość wypełniona jest mnóstwem podobnych absurdów. Zbliżają się wakacje, więc dla potwierdzenia swoich słów, proszę w ramach nadmorskich spacerów poczytać tablice ostrzegawcze widniejące na nadbałtyckich promenadach. Mamy na nich kuriozalne napisy: - „Zabrania się wychylania lub skakania do wody. Grozi to śmiercią lub kalectwem”.

 

Jak rozumiem „troskliwi” autorzy uznali, że bez tych ostrzeżeń w miarę rozgarnięty człowiek nie pojmie, że wychylając się lub skacząc z kilkunastometrowej promenady może mu się przytrafić coś złego. W przypadku śmierci Barbary Blidy myślowy postęp ludzkości zrobił jednak kolejny milowy krok naprzód. Ustami posła Kalisza i mecenasa rodziny Blidów objawił się koniecznością pilnowania umysłowo zdrowej kobiety przed samą sobą.

 

PS:

Oczywiście dopuszczam wyciągnięcie kar w stosunku do funkcjonariuszy ABW. Ale za to, że osoba wmieszana w dużą aferę "wymknęła się im i to na dobre" i nie będzie jej można np. przesłuchać.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka