Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
2187
BLOG

Obejrzałem film o Lechu Wałęsie

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 11

Obejrzałem film o Lechu Wałęsie. Jednak nie wielce promowane wielkie dzieło wielkiego reżysera, a skromny dokument wyprodukowany przez TVN i nigdy przez tę stację nie wyemitowany.

Film rzecz jasna nie zaskakuje i nie ma w nim niczego ponad to, co wcześniej opisali Sławomir Cenckiewicz z Piotrem Gontarczykiem. Film sięga do materiałów źródłowych, zeznań byłych esbeków, z których jasno wynika, że TW Bolek ma twarz bohatera granego przez Roberta Więckiewicza. Takiego obrazu w stacji serwującej „całą prawdę, całą dobę” zobaczyć naturalnie nie można, bo Wielki Elektryk ma być jak z filmu, a nie jak z historii.

Dokument, raptem 50 minut, prowokował liczne pytania, mimo iż odpowiedzi na nie są oczywiste i jedynie systematyzują wiedzę – przez pryzmat Wałęsy - o współczesnej Polsce.

Pierwsze z nich, to dlaczego w ogóle TVN realizacji dokumentu o Wałęsie się podjął? Trudno spodziewać się, że oczekiwał, iż rzetelnie pracujący autorzy dojdą do innych wniosków niż Cenckiewicz z Gontarczykiem. Zresztą po co w ogóle mieliby dochodzić do odmiennych ustaleń? Przecież mediom III RP do utrzymania pozycji Wałęsy nie są potrzebne filmy dokumentalne. Wystarczy zaprosić do studia Wołka lub Kuczyńskiego. Warto mieć jednak w razie potrzebny narzędzie którym, jeśli przyjdzie konieczność, można będzie Wałęsę strącić. Skoro jego legendę zbudowano instrumentalnie, to tak samo instrumentalnie można ją będzie zburzyć, gdy sytuacja dziejowa w wyniku jakiejś rewolucji się zmieni. I to chyba główny powód stworzenia takiego filmu.

W ten sposób doszedłem do drugiego pytania. Dlaczego Wałęsa w okresie prezydentury i 18 lat po jej zakończeniu wciąż jest przez mainstream chroniony, choć środowisko zna prawdę o nim? Co więcej, dlaczego odważnych ludzi (Krzysztof Wyszkowski) chce się finansowo unicestwić, jeśli podejmują staranie o pokazanie byłego prezydenta, takim jakim był?

Gdyby prawda o Wałęsie stała się publiczna, a nie do odnalezienia przez jedynie jej szukających gdzieś w archiwach youtuba, to III RP nie przetrwałaby dnia dłużej. Pociągnąłby on za sobą inne asy okrągłego stołu, potem wspierające je ośrodki, a na koniec Tuska i pana, który cieszy się, że bez wąsów podoba się Obamie.

Kolejne pytanie mające źródło w filmie odnosi się do politycznych przeciwników byłego prezydenta, których przecież nie brakowało. Nigdy nie podnieśli oni jego agenturalnej przeszłości, czy też niszczenia państwowych materiałów (za wyjątkiem szeroko pojętego obozu Jarosława Kaczyńskiego)? Takiemu SLD zarzut o agenturalność wprawdzie nie przystawał, ale zarzut niszczenia dokumentacji państwowej, znając np. prawniczą pryncypialność posła Kalisza, jak najbardziej. A tu nic.

Bardziej opłacalnym było mieć w czasie politycznej aktywności Wałęsy dyscyplinujące go haki niż ostatecznie eliminować go z gry. Zresztą subtelne „pilnowanie” Wałęsy od lat ma miejsce, czego przykładem choćby pouczenia szefa GW, gdy były szef Solidarności zagalopował się w krytyce hitlerowskiej przeszłości Gunthera Grassa.

Wprawdzie nie jest w historii Wałęsy ważny TVN, ale jeśli kogoś nie przekonało prezentowane do tego miejsca w tekście rozumowanie, to proponuję zastanowić się, dlaczego nie wyemitował on własnego filmu? To pytanie numer cztery. Jeśli był to film po prostu słaby, to czemu przez lata go nie poprawiono?

Nie zrobił tego TVN, bo wbrew temu co wielu uważa, nie jest to telewizja, dla której ważna jest choćby sensacja. Nie brakuje osób, które właśnie w pogoni za sensacją widzą przyczynę takiego, a nie innego kształtu mediów. Przykład filmu pokazuje, że jest to medium gotowe „dla sprawy” zrezygnować z zysku, który w tysiącu innych przypadków jest najważniejszym powodem istnienia komercyjnej stacji oraz satysfakcji jej akcjonariuszy.

Gdyby było bowiem inaczej, to nie tylko pokaz by się odbył, ale poprzedziłaby go wielodniowa kampania zapowiedzi w rodzaju „Jako pierwsza polska telewizja odsłaniamy tajną biografię przywódcy Solidarności”, „Co skrywa były prezydent?”, „Jaka jest prawda o Lechu Wałęsie”. Takie zajawki gwarantowały oglądalność i w efekcie zysk. A jednak komercyjna stacja nie podjęła tego wyzwania, co mówi o niej więcej niż szereg innych analiz.

Zostało jeszcze jedno pytanie - godnościowe. Ile i co straciła po 1989 r. Polska - opinię tę odrzucać mogą tylko odporni na fakty -  z racji tego, że wiedza o wstydliwej przeszłości jej politycznych elit jest dostępna na Kremlu, w Bundestagu, w Białym Domu, być może w Tel Avivie oraz lokalnych środowiskach dawnych służb PRL i zoligarchizowanego biznesu? Czy można w ogóle uważać, że wiedza ta nigdy nie została wykorzystana w interesie niepolskim?

Na koniec refleksja wybiegająca w przyszłość, którą warto dzielić się z tak wieloma naiwnymi.

Czy groźniejszy dla polskiej demokracji jest np. Antoni Macierewicz, który jako pierwszy ujawnił prawdę o TW Bolku, czy może patologią jest sam TW Bolek i ci przedstawiciele elit III RP, którzy jego sekret nie tylko znają, ale i kłamstwo od lat umacniają? Istotnie lepiej nie zgadzać z Kaczyńskim i czynić z tego cnotę niż być krytycznym wobec TW Bolka i jego wspomagaczy? I czy pomimo pewnie i słabości obozu IV RP jest on dla Polski opcją gorszą niż ćwierćwieczne rządów ufundowanych na oszustwie mającym założycielską twarz TW Bolka?

Film do zobaczenia tutaj: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_LPr5OPn6Xc

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka