To, co od 2007 r. było intuicyjnie wiadome dla każdego, kto nie dał się wytresować polskojęzycznym mediom z Czerskiej i Wiertniczej, wczoraj znalazło mocne potwierdzenie w wyniku rządowego audytu. Polska przez osiem lat była własnością najbardziej zdegenerowanych ludzi, jakich wydała postkomuna.
Ustalenia wczorajszego audytu z rządów PO-PSL są porażające, ale właściwie nic mnie w nich nie zdziwiło, mimo iż słuchałem wystąpień ministrów przez niemal cały dzień. Wyłonił się obraz państwa, którym rządziła współczesna mafia: złodzieje, zdrajcy, oszuści, prowokatorzy, wrogowie własnego narodu, nieudacznicy, a może nawet i mordercy (Smoleńsk wciąż czeka na wyjaśnienie, tak samo jak kilkanaście samobójstw). Na szczęście skończyło się i już poprzez samo tylko uwolnienie Polski z rąk PO, takie postacie, jak J. Kaczyński, A. Duda, B. Szydło, A. Macierewicz, Z. Ziobro i inni bardzo dobrze się Polsce zasłużyli.
Niestety jednak dzisiaj ta najgorsza patologia, dla której jedynym dobrem wspólnym, jakie znała, było żądanie dla siebie złotych mercedesów za publiczne pieniądze, ma jeszcze śmiałość krzyczeć o łamaniu demokracji w Polsce. Otóż nikt w Polsce nie łamie demokracji za wyjątkiem jej dzisiejszych „obrońców”. Rząd PiS po prostu pogonił swoistych dresiarzy w garniturach – to określenie najlepiej pasuje do towarzystwa i zwyczajów, jakie przyniosło ono ze sobą, zwłaszcza do spółek skarbu państwa.
Dlatego jedyne na co zasługują osoby, które kierowały polskim państwem w latach 2007-2015 to wieczna hańba. I taka sama hańba dla ich wyborców.
