Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
178
BLOG

Prymitywni biedniejsi, prostaccy bogatsi

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 1
Rzecz bedzie nie o polityce, ale o pieniądzach małych i dużych. Wczoraj mieliśmy dzień wyprzedaży w hipermarketach, tzw. czarny piątek. Gdyby nie głupsze portale internetowe i głupsze telewizje, to bym o tym nie wiedział, ale czasami warto wiedzieć o czym informują głupsi. Obraz był dość przykry. Wyścigi do kas, przepychania między półkami, bijatyki w kolejce od poranka, byle tylko kupić ser o złotówkę tańszy. Jednym słowem pewna część społeczeństwa na wieść o przecenie w markecie zachowała się prostacko. Oczywiście reakcją na jej postawę było wyśmianie: patrzcie Polacy jak to biedota jest gotowa zabić się, żeby tylko kupić pączka ze zniżką. Haha, jakie to to prymitywy, jakie buraki. Coś w tym może i jest, nie zaprzeczam. Niemniej, mówiąc A, trzeba zawsze powiedzieć B. Mądrzejsze portale internetowe i mądrzejsze telewizje podały też wczoraj informację, że rząd planuje podwyższenie kwoty wolnej od podatku, czyli w części realizację obietnicy wyborczej autorstwa PiS. Tyle tylko, że ten przywilej skorzystania z wyższej kwoty wolnej od podatku nie obejmie osób bogatych, zarabiających ponad 11 tys. zł na miesiąc. Realnie zatem jest to krok w stronę, by biedniejsi płacili trochę mniej podatków niż bogaci. To mądre: bo dla kogoś z dochodem np. 1300 zł każda stówka ma wielkie znaczenie, a dla kogoś z dochodem np. 15000 zł niekoniecznie stówka robi różnicę. Co się jednak okazało? Przeczytałem dość dużo komentarzy ze strony osób deklarujących się jako zarabiający +11 tys. zł i lamentująacych, jaki to skandal się stał, że oni na zmianie podatkowej nie skorzystają, czyli nie zarobią ułamka więcej niż dotychczas. To ludzie w typie m.in. redaktora Warzechy, choć nie jest tu ważna konkretna osoba, ale pewien rys psychologiczny. Ot, mając co miesiąc 15000 zł nie będą mieć 15100. I potężny lament, że państwo ich okrada, bo im czegoś nie da (choć kradzież to zabranie, a nie nie danie). I skoro tak fajnie rano internety szydziły z biedaków bijących się w Lidlu o 2 złote tańsze ogórki, to należałoby również publicznie pogardzić - bo na nic lepszego ci ludzie nie zasługują - tę udawaną klasą średnią, która jest równie chytra, co ci nieszczęśni uczestnicy promocji w marketach. Tylko, że ona o tym jak bardzo jest żałosna jeszcze nie wie. Z jednej strony bieda materialna pcha niektorych do prostackiej walki o zaoszczędzenie paru groszy. Z drugiej strony prymitywna pazerność czyni z innych właśnie prostaków.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka